- Zapowiada się świetny bal - powiedziała Jean
Podeszła do Louisa. Chłopak wziął ją pod ramię
- Em idziemy? - zapytał Harry
- Co?.... aaaa ok
Sala była świetnie ozdobiona.
- Co roku jest inna i chyba ta jest najładniejsza - powiedziała Jean
- Hey Jean! Idziemy zatańczyć? - zapytał Lou
- Z tobą zawsze... tylko tym razem nie depcz mnie
Zaśmiałam się. To takie uroczę
- A my? - zapytał Harry
- A my co?
- Chcesz zatańczyć?
- Och ... o-oczywiście
Na moje (nie)szczęście leciał wolny kawałek. Chłopak obiął mnie w talii.
Tańczyliśmy. Nie było tak źle. Poza faktem że przerwała nam ta idiotka Mandy.
- Hej Haaaarry - zamruczała
- Eeee... Mandy masz swojego partnera.... pewnie cię szuka - wyjąkał Harry
- Spławiłam go... Ty jesteś ważniejszy - odepchnęła mnie i przywarła do Chłopaka
- Mandy.... ale ja...
- ciiiii! całuj - powiedziała i zaczęła namiętnie całować chłopaka
Odwróciłam się na pięcie. Świetnie! Wiedziałam że tak będzię.
Nagle przy mnie znalazła się Jean
- gdzie idziesz?
- do łazienki
- idę z tobą
Weszłyśmy do łazienki. I zamurowało mnie. Jay wrzasnęła
- o matko...
Na podłodze leżała Mandy. Miała poderżnięte gardło. Koło niej była spora kałuża krwii. Mandy nie żyła.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz